wtorek, 22 lipca 2014

Twenty - Six

Nie miałem nawet najmniejszej pewności, że mój plan mógłby wypalić. Przecież ona mogła być wszędzie. Starałem się być dobrej myśli, mając nadzieję, iż Alex się gdzieś odnajdzie. Pomimo tego, iż wiedziałem, że to jest bez sensu, chciałem rozpocząć poszukiwania. O ile można było to tak nazwać. Przecież to ona sama odeszła, a ja chciałem ją znaleźć. Chyba. Z czasem zacząłem zastanawiać się nad powodem, dla którego tak bardzo chcę odnaleźć tą dziewczynę. To było takie nienormalne, kompletnie nie w moim stylu. Ona była tylko zwykłą dziewczyną, która ze mną mieszkała, a może i mieszka, kto wie. Przynajmniej starałem sobie wpoić to do głowy. Nigdy wcześniej nie mieszkałem z dziewczyną, nie licząc mojej rodziny. Nie mogłem się przyzwyczaić do tego, że ktoś był w domu razem ze mną. Do momentu, kiedy zdecydowałem się na 'wzięcie' jej do siebie, mieszkałem sam. Z początku nie czułem się najlepiej z tym, że ktoś kręci się po domu, ogólnie w nim przebywa. Było bardzo nieswojo, jak dla mnie. Obecność osoby drugiej, którą było widać, słyszeć, a nawet czuć, przez pierwsze dni była dla mnie okropną udręką. Największym problemem wtedy było co zrobić z Alex, kiedy musiałem gdzieś wyjechać. Nie umiałem jej zaufać, byłem pewien, że się wymknie, pójdzie na policję, oskarży mnie o porwanie i wszystko ległoby w gruzach. Dlatego zazwyczaj zabierałem ją ze sobą, co w większości przypadków nie wychodziło na dobre. Puszczały mi nerwy, gdy zrobiła coś, czego nie powinna. Z biegiem czasu powoli zacząłem się do tego przyzwyczajać, robiło się dla mnie normalne to, że byłem w domu razem z nią. Tak jakby stawała się częścią mojego życia, co w mojej głowie brzmiało przerażająco. Wnioskując - prawdopodobnie zależało mi tak bardzo na jej powrocie, ponieważ nie chciałem znów być sam. Czasami wydawało mi się, że jej przybycie zmieniło moje życie na trochę lepsze. Na pewno było weselej, nie czułem już tej przytłaczającej samotności. Następnie zacząłem zastanawiać się nad tym, czy przypadkiem ja po prostu nie boję się tego, że mógłbym zostać sam. To brzmiało tak bardzo gównianie, ale.. Może i tak było. Westchnąłem.
- Hazz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Louisa.
- No?
- Czy ty jesteś pewien, że ten twój genialny plan wypali? 
- Co masz na myśli? - spytałem, marszcząc przy tym brwi.
- No bo widzisz.. Co jeśli znajdziemy Alex, ale ona wcale nie będzie chciała wracać? Nie będzie nas słuchać i w ogóle? Wiesz, że wtedy będziemy musieli ją..
- Wiem - warknąłem.
Nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Ale niestety to było bardzo prawdopodobne i nie dziwiłbym się, gdyby tak się stało. Spójrzmy prawdzie w oczy, dlaczego Alex miałaby chcieć tu powrócić? Jestem chyba najgorszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznała. Po tym, co zrobiłem pewnie znienawidziła mnie jeszcze bardziej. Przez ten cały czas musiałem być dla niej ogromną udręką. Ale dlaczego ja się tak zamartwiałem? Najważniejsze było, aby znaleźć ją i przeszkodzić jej pójście na policję oraz zeznawanie na nas. Nie powinno mnie obchodzić to, co czuła Alex. Należało się zająć własnymi problemami.
- I co zrobimy? - kontynuował rozmowę.
- To co należy - powiedziałem.
- Mógłbyś dokładniej? - Zayn spojrzał na mnie z irytacją.
- Musimy zadbać o nasze bezpieczeństwo i nie obchodzi mnie to, czy ona będzie chciała wrócić czy nie. Trzeba upewnić się, że nas nie wyda. 
Pokiwali zgodnie głowami. W tym samym momencie usłyszałem dzwonek do drzwi, obwieszczający gości.
- Pójdę otworzyć - zadeklarował Niall.
Wstał i poszedł w kierunku drzwi. Chwilę potem do salonu, gdzie się znajdowaliśmy, weszła reszta gangu, czyli aż trzy osoby. Razem było nas ośmiu. Rozsiedli się w fotelach lub sofach, a Niall wrócił na swoje poprzednie miejsce.
- Przechodząc do sedna, jaki jest twój plan? - spytał Ashton. Chrząknąłem.
- Więc wygląda to tak - zacząłem. - Zjebałem sprawę, Alex ode mnie, że tak powiem odeszła i musimy ją odszukać, ze względu na to, iż nie wiemy, czy możemy jej ufać i czy nas nie wyda. Chodzi mi głównie o to, że ona jest wszędzie i nie dam rady sam spróbować jej jakoś odszukać. 
- To jak to zrobimy? - spytał Liam.
- Wydaje mi się, że możemy się podzielić na dwuosobowe grupy. Chyba, że ktoś chce być sam, to nie bronię - wyjaśniłem. 
W tym samym momencie telefon Ashtona zadzwonił. Chłopak przeprosił, wstał i poszedł w ustronne miejsce, aby kontynuować rozmowę telefoniczną. 
- Już mówię, że nie możemy tak sobie od razu wparowywać do domu obcych osób. Podajcie się za jakichś znajomych Alex czy coś, musicie zdobyć zaufanie ludzi, do których udacie się z poszukiwaniami. Ktoś jeszcze musi sprawdzić lotniska, czy przypadkiem nie wyleciała gdzieś. Zgoda?
Po kolei pokiwali głowami.
- Ty rozdzielisz kto ma być z kim czy jak? - spytał Zayn.
- Nie, no bez przesady. Mi to jest obojętne, naprawdę. Rozdzielcie się sami. 
Moment później Ashton wrócił do pokoju, chowając telefon do kieszeni swoich jeansów. 
- Coś mnie ominęło? - spytał.
Wyjaśniłem mu wszystko to, co ustaliliśmy. Nie miał żadnych sprzeciwień, ani uwag.
- Mogę być z Seanem? - zwrócił się do mnie.
- Tak, jasne - powiedziałem. Spojrzałem pytającym wzrokiem na Seana.
- Mi pasuje - rzekł. 
- W takim razie wy pojedziecie do rodziców Alex, okay?
- Ta - odparli zgodnie.
- Ja z Niallem jutro udamy się do Luke'a. Mamy chyba najgorsze zadanie, ale nic nie poradzę. Ktoś musi - mruknąłem niezadowolony. 
- Możemy już jechać? - spytał Ash.
- Chyba tak - powiedziałem. 

Ashton's POV

Po telefonie Luke'a opowiedziałem mu co się działo, o czym rozmawiamy i co ustaliliśmy. Blondyn powiedział mi co mam zrobić, aby jego plan poszedł zgodnie z oczekiwaniami. 
Wyszliśmy z Seanem, udając się do mojego auta. Wsiadłem do środka, zatrzasnąłem drzwi od strony kierowcy i czekałem, aż chłopak wsiądzie do środka. Nigdy jakoś mu się nie przyglądałem. Dwudziestodwulatek miał proste, ciemnobrązowe włosy, dosyć jasną karnację, na której znajdowały się pieprzyki. Jego zarys szczęki był mocny, usta pełne. Chłopak był dobrze zbudowany. Jego wzrost dorównywał mojemu, czyli można stwierdzić, że był wysoki. Sean w gangu zajmował się wszelkimi sprawami związanymi z narkotykami, czyli przemycaniem, handlem i tak dalej. 
Po usłyszeniu trzasku zamykanych drzwi odpaliłem silnik, wyjeżdżając z podjazdu Harry'ego. Według mnie jego plan był kompletnie bez sensu. Mieszkał razem z Alex, czasami to normalnie osrałby się za nią, a teraz nie wie czy możemy jej ufać. Niech sobie człowiek mózg kupi. 
Jechaliśmy niezbyt szybkim tempem, rozmawiając o różnych nieintrygujących błahostkach. Nie miałem ochoty na rozmowę, ale niestety Sean był człowiekiem towarzyskim i bardzo rozmownym, więc przez całą drogę nadawał non stop. 
- Wiesz jak tam dojechać? - spytał.
- Tak, tak - mruknąłem. 
Po następnych dziesięciu minutach dojechaliśmy na wyznaczone miejsce. 
- Ash? - spojrzałem na niego - To chyba nie jest dom rodziców Alex - jego głos był bardzo niepewny. 
- Wiem, mam coś do załatwienia, a potem pojedziemy do nich. To nie zajmie dużo czasu. Chodź ze mną, po co masz tu tak siedzieć? - zachęciłem go ręką, po czym opuściłem auto, udając się do środka opuszczonych magazynów, w których Luke kiedyś spotkał się z Harrym. Odwróciłem się, sprawdzając, czy Sean na pewno podążał za mną. W środku śmierdziało stęchlizną oraz pleśnią. Poszedłem w głąb, do miejsca, w którym umówiłem się. Po drodze zgubiłem Seana, co było ustalone, więc kompletnie się tym nie przejąłem. 
- Jest tu? - odwróciłem się i ujrzałem przed sobą Luke'a. 
- Mhm - odpowiedziałem. 
- Świetnie. Możesz iść do auta, zaraz przyjdę - rzekł, a ja wykonałem jego polecenie.

Luke's POV

Szedłem w stronę głosu Seana, który nawoływał Ashtona. W końcu ujrzałem go, stał na środku jakiegoś pomieszczenia w tych obślizgłych magazynach, kręcąc się. Stanąłem w cieniu, pozostając niezauważony. 
- Bu - mruknąłem, przerywając jego wołania.
Podskoczył ze strachu, na co zaśmiałem się złowieszczo.
- Ashton? - spytał.
- Nope - wyszedłem z ciemnego miejsca, podchodząc do chłopaka. Na mój widok rozszerzyły mu się źrenice, prawdopodobnie ze strachu. Praktycznie każdy z tej ich bandy, bo gangiem tego nazwać nie mogę, się mnie bał. Oprócz Irwina i Harry'ego, oczywiście. Bardzo mnie to satysfakcjonowało. Mieli mnie za psychicznego człowieka, który jak najszybciej powinien być odesłany do lekarza czy gdzieś. Tak bardzo mnie to śmieszyło.
- Luke? Czego ty chcesz? - spytał przerażony. 
- Ciebie, w pewnym sensie.
- A do czego ja ci jestem potrzebny?
- Powiedzmy, że chciałbym, abyś przeszedł na moją stronę. U Harry'ego jesteś nic nie warty, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo on wami pomiata. 
- Nie przekonasz mnie - zapewnił.
- Styles myśli, że wszystko mu wolno. Mówi wam co macie robić, jakbyście nie mieli własnych rozumów. On nie jest fair, Sean. 
- To nic. I tak nie zamierzam dołączyć do ciebie. Nie myśl sobie. Gdzie jest Ashton? - rozejrzał się wokół siebie.
- Poszedł sobie. 
- Co?
- No poszedł sobie. On jest chyba najmądrzejszy z was wszystkich. Posłuchał mnie i co? Ma coś z życia, nie to co wy.
- Jak to? To znaczy, że to, co mówiłeś Harry'emu, o tym-
- Mhhhm...
- Niemożliwe.
- To co? Wchodzisz ze mną w układ?
- Nigdy - powiedział. - Nawet w twoich snach. 
Zaśmiałem się. 
- Wiesz, że teraz Harry się o wszystkim dowie i nici z was będą? - spytał zadowolony.
Sięgnąłem po przygotowany wcześniej na wszelki wypadek przyrząd, wyciągając go z kieszeni.
 - A wiesz, że umiem przepowiadać przyszłość?
Prychnął.
- Wow. Ale jesteś fajny. I co niby mi powiesz, skoro jesteś takim magikiem? 
- Że nie uda ci się go powiadomić - podszedłem bliżej niego, patrząc mu w oczy. Dzieliły nas jakieś dwa centymetry. Zaśmiał się.
- Nie bądź tego taki pewien.
- A wiesz co ci jeszcze powiem? - spytałem, przechylając lekko głowę w prawą stronę.
- Co niby? - patrzył na mnie kpiąco.
- Umrzesz - wyszeptałem, pochylając się w stronę jego ucha, po czym wbiłem ostre narzędzie trzymane w ręku prosto w serce chłopaka. 

~*~
LUKAS CO TY ROBISZ DZIECKO
Nie chce mi się dodawać do bohaterów Seana, no bo on jest tylko tu xd
Wiem, wiem, krótki i za mało Alex. W następnym rozdziale będzie jej dużo, I PROMISE. 
Tak jak już pisałam - powoli zbliżamy się do końca. Do następnego rozdziału postaram się obliczyć ile jeszcze dokładnie zostało rozdziałów :) Niestety nie mogę zrobić drugiej części, przykro mi. Ja to sobie zaplanowałam tak jak będzie i nie ma tam part 2. W ostatnim rozdziale napiszę wam notkę, która będzie dotyczyła mojego kolejnego bloga, który MOŻE zaistnieje, więc się nie martwcie, możliwe, że będę tworzyć dalej x

12 komentarzy:

  1. yaay jestem pierwsza aww rozdział świetny.. nie szkodzi, że nie było w nim Alex.. Luke co Ty robisz? nie mogę się doczekać kolejnego.. pisz szybciutko
    pozdrawiam @ILoveR5AndRoss xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Luke co ty idioto wyprawiasz? xd
    Niech ten Styles znajdzie Alex i będą żyć długo i szczęśliwie
    hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej piszę pierwsza ! A więc . Yyymchym. Rozdział superowy nie mg się doczekać nexta. Jak mówiłaś mało alex smutne. Harold chyba cię zakochał. Hihihihihih. Szkoda że lukas zabił seana :-( :-( :-( :-(. Jeśli chodzi o Twojego 2 bloga , który mam nadzieję że powstanie jestem bardzo ZA !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oppsss sory jak zaczęłam to pisać to było 0 komentarzy (mój mały głupi telefonik!) więc sorka ;-) piszę jako 3 jej

      Usuń
  4. Wow koniec taki troche drastyczny, a Harry musi znaleźć Alex i stworzyć wielką rodzinę xd. Rozdział jak zawsze cudowny, szkoda ze to juz prawie koniec :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu no kocham to
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale zakończenie! Harry musi znaleźć Alex! CZekam na next! @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałam, że Ashton to ten dobry, że woli Harry'ego od Luke'a a tu dupa no :( Świnia jedna :(
    Czekam na następny x
    @luvmydonuts

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG ale akcja jezu kfdkjnkjvndkjdnkjvn Luke co ty robisz :O /z

    OdpowiedzUsuń
  9. ze względu na to,iż dzisiaj rocznica one direction i w głowie mi tylko oni(łohoho),nie skomentuję jak zawsze zachowania sosów w rozdziale,przepraszam Calum,wybacz:(wszystko jest idealne,harry się rozkręca,męczą go uczucia i chyba się pogubił
    akcja się rozwinęła i z tego powodu bardzo się ciesze
    SEAN,SEAN ŻYJ,kieran cie nie uratuje,bo tak jakby zbiera się po naszej kłótni,kit to kit,a dean jeszcze nie wytrzeźwiał,soo,nieważne
    podsumowując postacie harry'ego,nialla,zayna,louisa i liama odgrywają tu,jak i w naszym życiu wielką rolę
    życzę weny
    nie poddawaj się
    kocham cię x

    OdpowiedzUsuń
  10. Ash zdrajca ! Szkoda że nie będzie drugiej części ale jak będziesz pisać nowego bloga to bardzo sie z tego powodu cieszę :)))
    Rozdział jest troche krótki ale fajny nie mpge sie doczekać nexta :*
    Świetnie piszesz !
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja na początku myślalam ze Louis jest zdrajcą bo go nie było na jakimś spotkaniu z gangiem, a tu proszę ASH! Czy ja dobrze przeczytałam?! Luke zabił Seana?! Nie znałam go bo był w tym rozdziale ale jak Luke mógł?!
    Świetny! :D

    OdpowiedzUsuń