wtorek, 12 sierpnia 2014

Twenty - Nine

Harry's POV

- Stary, co jest? - spytał Louis, kiedy wyszliśmy z miejsca naszej pracy. 
Było po dwudziestej drugiej. W mieście panowała już ciemność. Staliśmy na środku pustej drogi, mając w zamiarze pójść do swoich domów. Nieliczne latarnie delikatnie oświetlały kawałki ziemi, nie dając i tak dobrej widoczności. Niebo było bezchmurne, widniało na nim tysiące jasnych gwiazd wraz z księżycem, który ten nocy miał kształt rogalika. Co jakiś czas słychać było głosy w oddali, które, jak sądziłem, należały do niewyżytych nastolatków, udających się na jakąś imprezę. Niekiedy nieopodal można było dosłyszeć dźwięk przejeżdżającego auta. W trawie, znajdującej się na poboczu, głośno cykały* świerszcze. 
- Nic. O co ci chodzi? - spytałem, marszcząc przy tym brwi. Jedyne, co ostatnio ze mną się działo, to ogromne przemęczenie. Nie byłem pewien, czy było widoczne; o co mu chodziło?
- Wiesz bardzo dobrze o co mi chodzi-
- No właśnie niezbyt - mruknąłem. Louis westchnął ciężko. 
- Chodzi mi o to.. Uh, widzę jak się czujesz, chodzisz taki przygaszony, czasem nieobecny. To wszystko cię męczy. 
Spojrzałem na niego z zaciekawieniem. Starałem się przypomnieć sobie momenty, które wymienił, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Myślałem, że nikt tego nie zauważył. 
- Skąd ty? - spytałem.
- Jesteś moim przyjacielem, co nie? Po prostu widzę takie rzeczy. Zmieniłeś się.. Nawet bardzo. 
- Pod jakim względem? - jego wypowiedź stawała się coraz bardziej dziwna w moich oczach.
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem dokładnie.. Nie umiem stwierdzić pod jakim względem, ale wiem, że jesteś inny. Nie wiem.
- Bezsensu. 
Analizowałem powoli każde słowo Tomlinsona. Nie rozumiałem zbytnio tego.. Przecież ja się nie zmieniłem. Wciąż jestem tym samym człowiekiem, nie zmieniłem swojego wyglądu, stylu ubierania, fryzury.. Nic się praktycznie nie zmieniło. 
- Ale ja mówię serio. Oraz widzę, że coś cię trapi. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał ze mną o tym rozmawiać i w ogóle, ale.. Daj sobie jakoś pomóc. 
Ostatnio Tomlinson obserwował mnie zaciekle. Nie rozumiałem sensu jego poczynań, ale wiadomość dlaczego to robi nie była mi do życia potrzebna, więc nie było sensu pytać. Może robił to, bo zauważył, że coś ze mną jest.. Zresztą, jego słowa mnie nie dziwiły. Sam zdawałem sobie sprawę z tego, że już nie daję rady, że muszę się komuś wyżalić, ale.. Nie chciałem tego robić. To było tak głupie.. Jeśli ktoś by się o tym dowiedział, uznałby mnie za idiotę. Kompletnie było to do mnie niepodobne, ja nigdy.. Nigdy takiego czegoś nie zaznałem i chyba nie chciałem nawet zaznawać. Nie było mi to w żadnym stopniu potrzebne. Potrzebowałem kogoś, a może i czegoś, co mogłoby mnie wysłuchać i jakoś pomóc. Ale nie planowałem prosić nikogo o pomoc. Samo przyszło, to samo odejdzie. 
- Ale jak? 
- Nie wiem.. Chcesz porozmawiać o tym? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
- Nie - powiedziałem stanowczo. - Nie chcę o tym gadać. Nie. 
Louis przeczesał palcami swoje włosy, odgarniając przy tym kosmyki, które wpadały mu do oczu.
- Skoro nie chcesz mówić, to może napisz. 
- Co? - spojrzałem na niego jak na idiotę. 
- No wiesz.. Weź jakąś kartkę i napisz na niej wszystko, co czujesz. Nikt nie zobaczy tego ani nie przeczyta. Nie musisz tego robić teraz, po prostu zrób to kiedyś. 
- Jaki to ma sens?
- Ostatnio słyszałem gdzieś, że to pomaga. Nie wiem, spróbuj, a się przekonasz. 
Zastanawiałem się, czy to naprawdę miało jakikolwiek sens. Takie pisanie, głupia sprawa. Ale z drugiej strony, może to i mogłoby mi pomóc. Wyrzuciłbym z siebie to wszystko, wszystkie uczucia i w ogóle. Nie zaszkodziło spróbować.
- Myślisz, że to dałoby mi coś?
- Jak już mówiłem, Harry, nie wiem. Zobacz sam. 
Pokiwałem lekko głową. 
- Dobra, erm.. Dzięki - uśmiechnąłem się lekko do niego. Odwzajemnił czyn. 
- To do jutra?
- Ta.. Do jutra - mruknąłem niezadowolony.
- Pocieszę cię. Jutro może skończymy o szesnastej, nie ma aż tak dużo do robienia - poklepał mnie po ramieniu.
- Serio? Ale jak to? - przeanalizowałem wszystko, co mieliśmy jutro do zrobienia i wyszło na to, że Louis faktycznie miał rację.
- Jak to jak? Normalnie - zaśmiał się. 
- Jak dobrze - westchnąłem. - W końcu. Chłopak, stojący naprzeciwko mnie, podrapał się po ramieniu. Wydawało mi się, że nie było więcej tematów do omówienia tego dnia. 
- Do jutra - powiedziałem, poprawiając bandanę, znajdującą się na mojej głowie. Trzymała część moich włosów, głównie tych, które spadały mi na twarz i utrudniały funkcjonowanie. 
Louis kiwnął ręką w pożegnaniu, ruszając w stronę swojego samochodu. Ja zrobiłem to samo. 
Przybywając do domu stwierdziłem, iż dzisiaj nie mam siły na pisanie. Postanowiłem zająć się tym jutro, z uwagi na to, że miałem kończyć wcześniej pracę. Miałem nadzieję, że uda mi się jakoś zwalczyć mój problem. Niby nadzieja matką głupich, ale.. Warto było spróbować.

*następnego dnia*

Alex's POV

Siedziałam na kanapie z Luke'iem, oglądając jakiś serial w telewizji. Nie wiedziałam za bardzo o co w nim chodziło, ponieważ włączyłam go kilka minut temu, a był już w trakcie trwania akcji. Byliśmy w domu we troje - ja, Luke i Ashton, który krzątał się po domu, coś robiąc. 
Tego dnia Luke zachowywał się dziwnie, kompletnie inaczej niż zwykle. Co chwila patrzył na swój telefon, chodził jakiś taki nerwowy. Ewidentnie był nie w humorze. Nie widziałam już tej radości w jego oczach, iskierek. Pytałam mu się już kilka razy czy coś się stało, ale wciąż zaprzeczał. 
Michael i Calum musieli być dziś bardzo zajęci. Z samego rana wyjechali na kilka godzin, wrócili na chwilę, aby porozmawiać z blondynem posiadającym kolczyk w wardze, a potem znów wyjechali. Nie miałam czasu zamienić z nimi nawet słowa. 
- Chcesz to oglądać? - spytałam chłopaka po kilkunastu minutach, stwierdzając, iż serial jest nudny.
- Obojętnie mi - mruknął. 
- Oglądasz to w ogóle?
- Ale co? - spytał. Pokiwałam głową z dezaprobatą. Zachowywał się tak cały dzień. To było bardzo nienormalne jak na niego.
- Jesteś dziś strasznie rozkojarzony - stwierdziłam.
- Ta, wiem - westchnął. 
Chwilę później do domu wpadli Calum z Michaelem, śmiejąc się przy tym. Weszli do pokoju, w którym się znajdowaliśmy, wymieniając z Luke'iem spojrzenia. Niezbyt wiedziałam o co im chodziło, lecz nie przejęłam się tym. Zielonowłosy podszedł do mnie od tyłu, opierając brodę o czubek mojej głowy. Calum natomiast usiadł na ziemi naprzeciwko mnie. 
- Co tam? - spytał Hood. Wzruszyłam ramionami. 
- Nic takiego. Luke jest dziś dziwny, - Mike się zaśmiał, a blondyn spiorunował go wzrokiem - a ja się nudzę. A co u was? Zauważyłam, że strasznie zabiegani dziś jesteście. 
- Byliśmy - poprawił mnie brunet. - Mieliśmy dziś dużo do załatwienia. 
- Mhm - pokiwałam głową. 
Spojrzałam kątem oka na Luke'a, który wymieniał spojrzenia z Michaelem. Pokiwał delikatnie, prawie niewidocznie głową w przód, jak sądziłam, potwierdzając coś. Chwilę później poczułam, jak zielonowłosy odsuwa się z mojej głowy. 
- Alex? - zaczął Luke. Spojrzałam na niego.
- Tak?
- Nigdy nie sądziłem, że jesteś aż tak głupia - rzekł.
- To znaczy? - spytałam zdezorientowana.
W tym samym momencie poczułam lekkie, dosyć bolesne ukłucie w tył ramienia. Wzdrygnęłam się. Nagle zrobiłam się strasznie senna. 
- Harry cię ostrzegał, a ty go nie posłuchałaś. Jesteś taka naiwna - jego głos stawał się coraz mniej słyszalny dla mnie. Moje powieki robiły się cięższe z każdą sekundą.
- Dobranoc - rzekł Hemmings, a przed moimi oczyma zapanowała kompletna ciemność. 

* patrzyłam w internecie co świerszcze robią, bo ja nie umiem tego określić hahaha i to mi wyskoczyło, idk

~*~
nie martwcie się, ona jeszcze żyje

 
 

9 komentarzy:

  1. Zajebiste! Mam nadzieję , że Harry ją uratuje czy coś :D Ciekawe co jej zrobią ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. O JAAAA,CO TU SIĘ POROBIŁO,W PEWNYM MOMENCIE MYŚLAŁAM,ŻE MIKEY JĄ PRZYTULA TAK SŁODKO A ON JĄ UŚPIŁ,BYSTRY,ZAPOWIADA SIĘ CIEKAWIE,MOŻE JAKAŚ BITWA HARRY'EGO Z LUKEYEM,HM,ZOBACZYMY CZY POLEJE SIĘ KREW,BRAWA DLA CALUMA,ZA WSZYSTKO,BRAWA DLA AUTORKI I NO ILYSM

    OdpowiedzUsuń
  3. mam nadzieję ,że Hazz ją uratuję:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaa !!!! Harry ruszaj dupe i jedź po nią !!!!;
    I co oznacza to "jeszcze żyje" ? Ma nie żyć ?! Nie nie nie nie nie ! O matko potrzebuje nowy rozdział
    Przyczyniłaś się właśnie do tego że nie będę poprawnie funkcjonować ;)
    @2002_dosia

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG! Chcę następny rozdział! Co ma znaczyć,że Alex jeszcze żyje? Chyba nie masz na myśli,że ma nie żyć?? @zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG ZDJĘCIE HARRY'EGO NA KOŃCU MNIE TOTALNIE ROZJEBAŁO HAHAHA XD
    Aleeeex, idiotko, serio jesteś głupia, jak mogłaś kiedykolwiek zaufać Luke'owi? Harry, zakochany kundlu, uratuj ją hahahha
    Czekam na następny, bo nie wytrzymam w tej niepewności co się dalej stanie, chociaż wiem, że Alex JESZCZE żyje hahah
    Ilysm x
    @luvmydonuts

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Hahhahahahahaha Harrego zdjęcie hhhhHhHAHAHHAHA krwawa mery! rozdział super!

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu musiało się to stać.. wiedziałam ze zachowanie Lucka nie będzie fajne do końca.
    Świetne! :D

    OdpowiedzUsuń