niedziela, 2 marca 2014

Five

Alex's POV

Weszłam do przestrzennej łazienki i momentalnie przez moje ciało przeszedł dreszcz. Zapomniałam już, jak bardzo zimne są płytki w tym pomieszczeniu. Wzdrygnęłam się lekko i zrobiłam kolejny krok w stronę umywalki. Spostrzegłam, że na blacie leżały uszykowane ubrania oraz kosmetyki i tym podobne rzeczy, które na co dzień potrzebuje kobieta. Znowu. Jakim prawem on grzebie w moich rzeczach? Potrafię sama wyciągnąć to, co zechcę ubrać i to, czego potrzebuję. Nie jestem już dzieckiem. Westchnęłam z frustracją, opierając ręce po obu stronach zlewu i spuszczając lekko głowę w dół. Zamknęłam oczy i zaczęłam głęboko oddychać. Przebywam w tym pieprzonym domu od jakiś dwóch dni i mam już serdecznie dosyć. Chcę wracać. Mocniej zacisnęłam powieki w przypływie kolejnej fali emocji. Nie ma szans. Nie wydostanę się stąd, choćbym jakbym chciała, żaden sensowny pomysł nie przychodził mi na myśl. A już zdecydowanie bałabym się skutków nawet najmniejszej próby. Ten człowiek jest przerażający, okropny, dziwny, chory, okrutny, idiotyczny, psychiczny... Wymieniać mogłabym długo. Cóż, jedyne co mogę zrobić, to modlić się, aby los mi sprzyjał i mnie w najbliższym czasie odnaleźli. Mam nadzieję, że już mnie szukają, każdy wie o moim zniknięciu i wszyscy się martwią. Muszą. Nie mogę tracić nadziei. A co ze szkołą? Nie ma mnie od tych kilku dni, pomyślą, że chodzę na wagary. Ja, wzorowa uczennica oczami nauczycieli. To by był ogromny szok dla nich. Ciekawe czy moi rodzice się chociaż trochę przejęli. Znając ich, stwierdzą, że po co oni do tego mają się jeszcze wtrącać, jak policja zrobi wszystko za nich. 
Po śmierci Christophera wszystko się zmieniło. Załamali się, przez pierwsze kilka miesięcy nie mogli w to uwierzyć, chodzili nieobecni. W ogóle nie zwracali uwagi na mnie. Jakbym tego nie przeżywała, wręcz nie istniała. Tak naprawdę sądzę, że jego zgon wpłynął najbardziej na mnie. Mój brat był jedną, jak nie jedyną, z najważniejszych osób w moim życiu. Mogłam na niego liczyć, w każdej, nawet najmniejszej sprawie. Wspierał mnie, pocieszał. Okazywał mi swoją braterską miłość. Gdy rodzice nie chcieli mi na coś pozwolić, zawsze stawiał się za mną, przekonywał ich również. Jak dostawałam ochrzan za młodzieńcze głupstwa, bronił mnie. Był najukochańszym bratem na całej kuli ziemskiej. Wszystkie dziewczyny mówią, że to tak okropnie mieć starszego brata, tylko dokucza i uważa się za mądrzejszego. Nasze relacje były zupełnie odwrotne. 
Uśmiechnęłam się na wspomnienia, łzy mimowolnie napłynęły do kącików moich oczu, ale nie wypłynęły. Muszę być silna, dla niego. 
Rodzice przestali okazywać, już mi samej, swoją miłość. Nie było jak kiedyś. Stwierdzili, że to przez zaniedbywanie ich pracy Chris zginął. Nienormalne. Zaczęli coraz więcej pracować, aż w końcu stało się to ich uzależnieniem. Czułam się niekochana, niezauważalna. Zatrudnili trzy razy więcej sprzątaczek, kucharek i tak dalej, sądząc, że to mi poprawi samo poczucie. Swoją 'miłość' okazują mi poprzez kupowania drogich prezentów. Takie coś to mogą sobie w dupę wsadzić. Dziękuję bardzo. Prawdziwym powodem śmierci brata był pijany kierowca, który pomimo czerwonego światła nie zatrzymał się i wjechał całą prędkością w niego, przechodzącego na przejściu dla pieszych. Czasami kompletnie nie rozumiem, dlaczego Bóg zabiera nam ludzi, których kochamy? Dlaczego?
Potrząsnęłam głową, nie chcąc myśleć dalej o temacie śmierci Christophera. Było, minęło. Wyjęłam z kosmetyczki szczoteczkę do zębów, nałożyłam na nią trochę pasty i zaczęłam szczotkować zęby. Po skończonej czynności ściągnęłam z siebie stare ubrania, rzucając je w kąt i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z wodą, delikatne krople zaczęły ściekać po moim ciele. Sięgnęłam po stojący na podstawce pomarańczowy żel i zaczęłam zataczać okrężne ruchy wokół mojego ciała. To samo zrobiłam z szamponem, po chwili moje włosy otaczała biała, puszysta piana. Spłukałam ją dokładnie, uważając, aby nic nie dostało się do moich oczu. Wychyliłam się zza szklanych drzwi, sięgając po miękki, kremowy ręcznik. Zastanawiam się, skąd Harry ma tyle pieniędzy. Jego dom jest przeogromny, wnętrze bardzo gustownie przyrządzone, wszystko idealne i bogate. Może kiedyś go spytam, może. Ale jak na razie nie mam takiego zamiaru. Wyszłam z kabiny i wytarłam ostrożnie swoje ciało, po czym zaczęłam zakładać na siebie rzeczy uszykowane przez bruneta. Tym razem nie były aż takie złe. Może nie takie, jak bym chciała, ale znośne. Ubrana wyciągnęłam potrzebne mi kosmetyki i nucąc piosenkę Katy Perry "Last Friday Night" zaczęłam nakładać makijaż. W końcu gotowa postanowiłam opuścić pomieszczenie i udałam się w stronę kuchni. A przynajmniej próbowałam.
*
- Powiesz mi gdzie jedziemy? - spytałam zniecierpliwiona. 
Zaraz po moim zejściu zostałam poinformowana, że mężczyzna musi pilnie wyjechać. Przyjęłam tę informację obojętnie, w głębi duszy cieszyłam się, że będę sama. Myślałam nawet o ucieczce, ale byłam pewna, że moje plany i tak nie wypalą. Mój humor prysł, gdy dowiedziałam się, że mam jechać z nim. Brunet stwierdził, iż nie ufa mi i jest pewny, że będę chciała się wymknąć. Dodał też, że nie udałoby mi się to, ale na to akurat zbytnio nie zwróciłam uwagi. Nie zostawi mnie, to jest zbyt pilne. Sama myśl o tym, że będę miała siedzieć z nim w jednym samochodzie przyprawiała mnie o dreszcze, a co dopiero, gdy tak się stanie. Opierałam mu się, mówiąc, że nie ucieknę i tak, próbując znaleźć jakąkolwiek wymówkę, ale on nie słuchał. W końcu stracił swoją cenną cierpliwość i siłą zaprowadził mnie do przed pokoju, abym mogła się ubrać stosownie do pogody. Wciąż nie puszczał mojej dłoni, jego uścisk wręcz miażdżył moją delikatną dłoń. 
- Jaka jest pogoda? - spytałam, wiedząc, że nigdy nie wiadomo co dzień przyniesie.
- Jest dość... ładnie - stwierdził. - Nie pada, a to jakiś cud, więc nie jest źle. Trochę wieje, jest około 15 stopni. 
- Umm, okay. Dziękuję - pytając o pogodę, miałam na myśli na przykład: pada, jest zimno, a ten zaczął gadać jak jakaś pogodynka. Zaśmiałam się cicho pod nosem, wyobrażając sobie Harry'ego jako pogodynkę. W mojej głowie wyglądało to przekomicznie.
- Z czego się śmiejesz? - spytał zdezorientowany.
- Nic, nic, przepraszam.
Wzruszył ramionami, czekając, aż się ubiorę. Założyłam na siebie płaszcz i zwykłe trampki, stwierdzając, iż nie będzie mi zimno. Brunet ponownie złapał moją dłoń i pociągnął mnie w stronę auta.  Wchodząc do garażu zauważyłam, że musi być jakimś miłośnikiem samochodów. Ma ich około 7, od BMW, aż po Ferrari i Bóg wie co jeszcze. Nie znam się na samochodach, z resztą, nie interesują mnie one. Podszedł do czarnego Range Rovera i otworzył mi drzwi, czekając aż wsiądę. Wskoczyłam niezgrabnie do auta, po czym zamknął drzwi i obszedł samochód dookoła, siadając na miejsce kierowcy. 
- Dziękuję - szepnęłam. Nie myślałam, że Harry może być... miły. No cóż, znam go od dwóch, trzech dni, jak na razie nie mogę go osądzać.
Od piętnastu minut jedziemy równą drogą, nie mam bladego pojęcia gdzie, wiem jedynie, że jesteśmy na obrzeżach miasta. W dodatku jestem cholernie głodna. Nie jadłam nic od tych dwóch dni, nie było czasu i głupio jakoś tak mi było prosić o jedzenie. Jestem idiotką. Nagle mój brzuch wydał z siebie głośny dźwięk, momentalnie moje policzki oblał różowawy rumieniec. Przymknęłam oczy, próbując nie myśleć o głodzie, lecz chwilę później usłyszałam głos bruneta.
- Jesteś głodna? -spytał.
- Mhm - mruknęłam.
- Czemu nic nie jadłaś? - zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.
- Nie wiem, jakoś tak.. Głupio mi było.
- Słuchaj, jak na razie mieszkasz u mnie, więc jak chcesz coś do jedzenia to mów. Nie będę ci robił jedzenia, bo nie wiem kiedy twój organizm go potrzebuje. - skinęłam twierdząco głową.
Odwrócił wzrok na drogę, skupiony na jeździe. Po pięciu minutach poczułam, że samochód staje.
- Jesteśmy - powiedział spoglądając na mnie. Jego twarz była poważna, jak zwykle.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, nie wiedząc co mam zrobić. Przewrócił teatralnie oczami.
- Masz do wyboru. Albo idziesz ze mną, słuchasz się mnie i nie odstępujesz mnie na krok, albo zostajesz tutaj i się nie ruszasz. Gdyby zachciało ci się uciec, nie robiłbym tego na twoim miejscu. Tutaj dzieją się różne dziwne rzeczy, np. po drugiej stronie jest szpital psychiatryczny, dość często pacjenci z niego uciekają. Nie sądzę, że chciałabyś zostać zgwałcona, czy coś. Więc jak? - spytał.
- Z-zostaję - wyszeptałam. Otworzył drzwi i wyszedł z samochodu, zostawiając mnie samą. Zamknął drzwi, blokując kliknięciem kluczyka ekskluzywne auto. Gdy zniknął z pola mojego widzenia, mogłam ze spokojem rozejrzeć się po okolicy. Nie było tu ładnie. Opuszczona fabryka, stare kamienice, zostawione na pastwę losu samochody z powybijanymi szybami. I ten szpital, o którym mówił. Typowe miejsce z horrorów. Wzięłam głęboki oddech widząc obcą mi postać, kierującą się w moją stronę. Zaczęłam panikować, kompletnie nie wiedząc co zrobić. Nie umiem się bić, nawet gdybym spróbowała, ośmieszyłabym się. Zamknęłam oczy i powoli zsunęłam się po fotelu, starając się jak najbardziej zostać nie zauważoną. Osoba coraz szybciej zbliżała się w stronę samochodu.

Harry's POV

Wyszedłem z auta i skierowałem się do ciemnego zaułka. Nienawidzę tego miejsca, strasznie tu cuchnie. Niestety, to jedyne bezpieczne miejsce, gdzie możemy się spotykać. 
- Oo, hej Hazz. Dawno cię tu nie było - przywitał mnie ochroniarz, pilnujący, aby żadna niepowołana osoba nie dostała się do środka.
- Jakoś pięć dni? Byłem zajęty - odparłem, a ten skinął głową. - Mógłbyś podejść do mojego samochodu i go popilnować? Siedzi tam dziewczyna i nie chcę, żeby uciekła.
- Jasne. Co, kolejna laska do pieprzenia? - spytał. Moje mięśnie lekko się napięły.
- Nie, nie tym razem. Jak na razie nie zamierzam jej pieprzyć. Ojciec dziewczyny ma u mnie długi, których nie chce spłacać, przez co musiałem jakoś zadziałać, więc ją porwałem i żądam okupu.
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna zaśmiał się, wymijając mnie i idąc w stronę mojego samochodu.
Wszedłem do budynku, w środku o wiele lepiej wyglądało niż na zewnątrz. Bardzo ładnie urządzone pomieszczenie, prawie całe już zapełnione. 
- Hej wszystkim - przywitałem się, siadając obok Nialla, gdzie było wolne miejsce.
- Mógłbyś przejść do sedna spawy Curly? Śpieszy mi się - rzekł mulat, o kruczo czarnych włosach.
- Już już. Tym razem mam dla was zupełnie odmienne zadanie. Obmyśliłem pewien bardzo ważny plan, według którego będziecie się kierować. Wszystko powinno pójść dobrze.

***
 
 
HARRY AKA POGODYNKA

 
Rozdział wyjątkowo wcześniej, mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Chciałam się jakoś odwdzięczyć za tamte dwa króciutkie, chociaż wiem, ten też nie należy do wielce długich. Wiem, mało dialogów itd., same opisy. Postaram się dawać więcej rozmów, przynajmniej wiedzcie, że spróbuję. Jeśli chodzi o pisanie rozdziałów, to zazwyczaj w mojej głowie układa się taki plan wydarzeń i go realizuję. Nie wiem jak to się dzieje, że wychodzi tak krótko, ale cóż.. Nic nie poradzę, jak na razie. 
Wszystkim już ferie się kończą, osobiście już od dwóch tygodni chodzę do szkoły, strasznie mi się nie chce. Łączmy się w bólu. Musimy wytrwać teraz do Wielkanocy, potem pójdzie już z górki:)
Następny rozdział, jak dobrze pójdzie, pojawi się w przyszłą niedzielę - wtorek.x

9 komentarzy:

  1. Rozdział mi się bardzo podoba, sama myśl o Hazzie jako pogodynce... Ahaha
    Czekam na next...
    Ej, no, kiedy oni sie zakochaja ? :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahah dziewczyna powyżej dobrze gada hahahah kiedy się zakochają? Hahahhaha
    Rozdział super, dobrze, że taki dłuższy :D Czekam na następny :)

    @fflyfmc

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się też zastanawiam kiedy oni się zakochaja :) super rozdział - DynaHope1DEF

    OdpowiedzUsuń
  4. W każdym opowiadaniu jest ze się zakochają I Don't Like It. Nienawiść... Klucz do sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać następnego ♥♥♥ Pisz szybko
    Zapraszam też na mojego bloga, może zaobserwujesz?
    http://love-stories-sucks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu ten sam błąd "męszczyzna" uważaj na ten błąd, ale tak to wspaniały *-* I ten obrazek hahahahaha

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz świetny styl pisania, rozdział boski, dodaje do obserwowanych :D
    http://stay-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/
    @MyCuteHazz

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry pogodynka? dobre! Hahaha i ten opis! Nie wnikam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział. Zapraszam do mnie.
    http://hermione-riddle-history.blogspot.com.
    Wiem, że mało rozdziałów i nie jest na temat One Direction, ale mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń