Nie mam bladego pojęcia gdzie jestem, co tu robię. Ostatni raz, jak pamiętam, siedziałam w moim pokoju, czytając książkę, dostałam sms'a, do pokoju wpadli jacyś dwaj faceci, szmatka z chemikaliami, czy czymś takim i dalej nic już nie pamiętam. Wszystko zaczynało się układać. Ale jak oni tam weszli? Drzwi były zamknięte, tak sądzę, a poza tym w domu musiał być przecież ktoś, na przykład sprzątaczki. Nigdy nie jestem sama, może i tak się czuję, ale moja podświadomość wie, że jest jakaś osoba ze mną. Nie możliwe, żeby ich nie zauważyły, musiał być jakiś hałas otwieranych drzwi, rozmowy. Jak oni mnie wynieśli? Tyle pytań nasuwało mi się na myśl. Uciążliwe było to, że nie mogłam znaleźć na nie odpowiedzi.
Postanowiłam wstać, wyjść z pokoju i rozejrzeć się. Zauważyłam, że wciąż byłam w tych samych ubraniach co wieczorem, przez co poczułam lekką ulgę na sercu. Wygramoliłam się z łóżka, starając się być jak najciszej. Małymi kroczkami udałam się w stronę drzwi, już miałam chwytać za kalmkę, kiedy usłyszałam kroki zmierzające, jak sądzę, w stronę pomieszczenia, w którym się znajdowałam. W trybie natychmiastowym odsunęłam się od drzwi i biegiem wskoczyłam z powrotem do łóżka, udając, że wciąż śpię. Drzwi się otworzyły, a moje ciało zostało sparaliżowane przez strach. Nie wiedziałam co robić. Zawsze jak byłam mała, bałam się, że potwory mieszkają pod moim łóżkiem. Wyobraźnia płatała mi figle, przez co czasem nawet widziałam coś, co było zwykłą rzeczą w moim pokoju, a ja myślałam, że to jeden z mieszkańców pode mną, więc leżałam nieruchomo, starając się nie zwracać jego uwagi. Teraz było podobnie, tylko że osoba była prawdziwa. I to było przerażające. Czułam na sobie wzrok tego człowieka, wpatrywał się we mnie, jakby nie miał nic innego do roboty.
- Nie udawaj i tak wiem, że nie śpisz - do moich uszu dotarł zachrypnięty, niski, męski głos, wywołując dreszcze przebiegające po plecach. Wahałam się, aby otworzyć oczy, za bardzo się bałam. Ten cholerny strach, którego tak nienawidziłam przejął całe moje ciało. W końcu wyiskrzyłam w sobie trochę odwagi i podniosłam powieki do góry. Moje oczy spotkały się z zielonymi tęczówkami mężczyzny, stojącego naprzeciwko mnie. Obserwowałam jego twarz, pełne, malinowe usta, szerokie, szmaragdowe oczy, mocny zarys szczęki. Miał bujne, brązowe loki, zaczesane w górę na żel. Ubrany był w czarny tshirt i jeansy, spod koszulki, na rękach ukazywały się tatuaże. Wyglądał na około dwadzieścia lat; szczerze myślałam, że osoba, która mnie porwie będzie miała z czterdzieści, pięćdziesiąt lat, a tu proszę. Przyglądał mi się z powagą, stojąc w tym samym miejscu.
- Dzień dobry, Darling.-powiedział namiętnie, na skutek czego przez moje ciało przeszły dreszcze, znowu.
- D-dzień dobry - rzekłam drżącym głosem, nie wiedząc co zrobić.
- Pewnie chcesz się dowiedzieć kim jestem, nieprawdaż? - spytał, na co popatrzyłam na niego oczekując odpowiedzi. Podszedł do łóżka i miękko usiadł na pościeli koło mnie. -Widzisz Darling, tak się składa, że jestem twoim koszmarem, o czym jeszcze nie wiesz. Ale nie martw się, już niedługo się dowiesz.
- C-co? - spytałam zdezorientowana. Zachichotał, wstał i skierował się do wyjścia. Przy drzwiach przystanął na moment, odwracając się w moją stronę.
- Rzeczy masz na blacie w łazience, pierwsze drzwi po lewej jak wyjdziesz stąd. Nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów, odpyskiwania czy też nie słuchania mnie, jasne? Inaczej pożałujesz, że się w ogóle urodziłaś - splunął i wyszedł.
Moją duszą zawładnęły różne emocje. Smutek, złość, przerażenie, a jednocześnie ciekawość i adrenalina. Wstałam z łóżka i udałam się w stronę łazienki, jak poinstruował mnie mój koszmar. Co ja zrobiłam, że dotyka to właśnie mnie? Nic. Nawet nie znam tego kolesia. A może on jest chory psychicznie i ubzdurał sobie coś? A jak mnie zgwałci, albo, albo nie daj Boże zamorduje? Strach znów osadził się na moim ciele. Mogę uciec w każdej chwili od tego wariata, ale on jednocześnie może mnie odnaleźć. A wtedy nie będzie za dobrze. Dlaczego akurat ja, dlaczego.
Wyszłam z sypialni i moim oczom ukazał się schludny korytarz. Na karmelowych ścianach wisiały przeróżne abstrakcyjne obrazy, komponowały się ze sobą. Musiał mieć bardzo dobry gust, skoro tak ładnie urządza swój dom. Spojrzałam na lewo, były drzwi, o których mówił. Udałam się w ich stronę. Stojąc przed, jak się dowiedziałam, łazienką rozejrzałam się jeszcze raz wokół, sprawdzając czy nikt mnie nie obserwuje i nacisnęłam metalową klamkę. Weszłam do kolejnego pokoju, chłód kolorów uderzył moje ciało. Ściany, podłoga i w niektórych częściach meble pokrywały kremowo granatowe płytki. Stanęłam na nich, wzdrygając się. Powierzchnia pod moimi stopami była lodowata, musiałam chwilę postać, aby przyzwyczaić się do chłodu przeszywającego moje odnóża. Pokój nie był ogromnie duży, ale nie był też mały. W lewym rogu znajdowała się przezroczysta kabina prysznicowa, po jej prawej stronie toaleta, na całej długości lewej ściany widniało ogromne lustro, a pod nim blat z dwoma umywalkami. Na nim zauważyłam też moje ubrania. Musiał je wyciągnąć i położyć tutaj, co oznaczałoby, że wybrał w co mam się ubrać. Jak już mówiłam, psychopata. Podeszłam do jednej z umywalek i opierając na niej ręce spojrzałam w lustro. Nie było aż tak źle. Zauważyłam, że wszystkie potrzebne do higieny rzeczy, oczywiście moje, znajdowały się właśnie tutaj. Wyglądało to, jakbym tu mieszkała od lat. Ale tak nie było. Ja w ogóle tu nie mieszkałam. Wykonałam wszystkie czynności, które wykonuje się w łazience i ubrałam uszykowane przez koszmar rzeczy. Nie podobały mi się, były zbyt.. obcisłe. Tak, to dobre określenie. Wyszłam z pomieszczenia i postanowiłam udać się pozwiedzać dom, w którym się znajdowałam. Przeszłam przez korytarz, schody, kuchnię i kilka innych pomieszczeń. Wszystko było idealnie urządzone, ten dom był cudowny. Trochę wielkością przypominał mój, ale jednak różnił się nieco. Dotarłam do salonu, gdzie siedział mój porywacz, oglądając telewizję. Stanęłam w wejściu, przyglądając się mu. Odwrócił się w moją stronę i bez żadnego uczucia przejechał po mnie wzrokiem, i odwrócił się powracając do poprzedniej czynności.
- Widzę, że w końcu się uszykowałaś.-powiedział po chwili, w jego głosie nie było emocji, żadnych - Podobają ci się rzeczy, które uszykowałem?
- Nie - rzekłam i od razu pożałowałam moich słów. Spojrzał na mnie, jego oczy były ciemne, prawie czarne, szczęka mocno zaciśnięta. Wstał, podszedł w moją stronę. Był znacznie wyższy, górował nade mną.
- Coś ty powiedziała? - warknął. - Czy nie wyraziłem się jasno? Nie myślałem, że jesteś aż taka głupia, suko - splunął, ciągnąc mnie mocno za włosy, aż w moich oczach pojawiły się łzy.
- P-przestań, proszę - zaskomlałam, nie mogąc wytrzymać bólu, jaki na mnie wywierał.
- Będziesz grzeczna? - spytał, na co kiwnęłam głową. - Mam nadzieję.
- Dlaczego tu jestem? Co zrobiłam?
- Ty? Nic. Podziękuj tatusiowi, który ma u mnie spore długi i chuj nie chce ich spłacać - długi? Jakie długi, mamy pełno kasy, nie rozumiem. - Ty jesteś tu tylko po to, żeby się trochę pośpieszył. Chociaż i tak sądzę, że tego nie zrobi, przez co po prostu cię zabiję, może to coś da - zamarłam. Odsunął się ode mnie, udając się do kuchni. Spojrzałam za nim, kroił coś.
- Jak masz na imię, Darling? - spytał.
- Alessandra, a ty?
- Po co ci to? - rzekł.
- Ponieważ nie chcę do ciebie mówić 'ej ty'?
- Harry. Harry Styles. Pasi?
- T-tak.-zawahałam się. - A co jeśli tata mnie znajdzie? Wezwie policję i pójdziesz za kratki.-powiedziałam. Zastygł w miejscu, biorąc głęboki wdech i wydech. Odwrócił się i skierował się w moją stronę, trzymając w ręku nóż, który przed chwilą używał. Podszedł, przygwoździł mnie do ściany i spojrzał ze złością.
- Nie znajdzie, kurwa. Nie ma bladego pojęcia gdzie możesz być, a poza tym, on jak i policja się mnie boi, ty też powinnaś. Miałaś być grzeczna i co? - poczułam zimne ostrze przy moim policzku, przejechał nim, po czym poczułam piekący ból. Wielki ból. Wziął moją dłoń i również ją przeciął. Kurwa, jak boli. Zamknęłam mocno oczy, próbując się nie rozpłakać, na marne. Łzy zaczęły cieknąć po moich policzkach, zostawiając smugi. Nic nie mogłam poradzić. Wyswobodziłam się z jego uścisku i pobiegłam do łazienki. Upadłam na płytki, przez co moja dłoń zostawiła ślady krwi. Wzięłam kawałek papieru toaletowego, namoczyłam go wodą i starałam się umyć ranę, jak i zatrzymać krwotok. Na nic. Usiadłam, opierają się głową o ścianę i płakałam. Nie wiem jak długo, płacz mnie wykończył doszczętnie. Nie miałam na nic siły. Poczułam, że moje oczy nie mają już w ogóle wyprodukowanych łez, wszystko wypłakałam. Powieki zaczęły się zamykać i upadłam na podłogę zasypiając ze zmęczenia.
***
PRZECZYTAŁEŚ=ZOSTAW KOMENTARZ. PROSZĘ, DOCEŃ MOJĄ PRACĘ.x
Super blog. Jeśli potrzebowałabyś zwiastunu do zapraszam na tą stronkę: http://fabryka-zwiastunow.blogspot.com/ Zamówienia przyjmuję jako Paula Styles ;)
OdpowiedzUsuńBlog jest świetny i cieszę się, że na niego trafiłam. Czekam na kolejny rozdział. ;*
OdpowiedzUsuńBędę czekała niecierpliwie na kolejny rozdział. <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział - DynaHope1DEW
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na następnyyy <3 :) i zapraszam na mój :D http://hidden-jbfanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOmg, to jest świetne! Jak dobrze, że przypadkiem wpadłam na twojego bloga, uratowałaś mnie, bo po prostu usychałam z braków nowości - wszystkie autorki blogów które czytam, nagle przestały cokolwiek dodawać :/
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie i widzę, że znowu mamy do czynienia z bipolarnym Harrym - przynajmniej tak mi się wydaje. I to "darling" omg to jest takie słodkie... ale i przerażające. Tak troszkę.
Czy mogłabyś mnie informować na twitterze o nowych rozdziałach? :) @fflyfmc
Ilysm x
oczywiście xx
Usuńcudowne. na pewno będę czytać
OdpowiedzUsuńCudowny, ale misiu zrobiłaś tam malutki błąd "męszczyzny" powinno tam być mężczyzny ;) Ale tak to jest niesamowity *-* xx
OdpowiedzUsuń♥ rozdział super :)
OdpowiedzUsuńOmg. Cudo :3 Harry taki zły ale mam na dzieje, że troszkę zmięknie :) Postać dziewczyny, interesująca :P no coz? Czytam następny :) x | SunnyDayInUK
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Ciekawa fabuła i bohaterowie.... ogólnie już to kocham <3
OdpowiedzUsuńJejuu superowe!!!! Wciągający bardzo ;)
OdpowiedzUsuńCzytam dalej jednak skomentuje jak nadrobie wszystkie rozdzialy, mysle ze to nie bedzie klopot. Co do rozdzialu to jest swietny. Harry jest strasznym chujem. Biedna dziewczyna, lece czytac kolejny bo ciekawi mnie co bedzie dalej :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, bardzo mnie zaciekawil x
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://hermione-riddle-history.blogspot.com.
Wiem, że mało rozdziałów i nie jest na temat One Direction, ale mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu. ;)
Co za przeżycia! HARRY ROZCIAŁ JEJ POLICZEK I DŁOŃ?! CO DO CHOLERY KURWA?! Boję się o nią i mam nadzieję, że bedzie okej :)
OdpowiedzUsuń