poniedziałek, 5 maja 2014

Sixteen

W środku nocy obudził mnie odgłos cichego łkania. Przetarłem zaspane oczy, próbując wyostrzyć widoczny przede mną fragment pokoju. Wstałem powolnie, nie mając nawet najmniejszej ochoty na opuszczanie ciepłego, wygodnego łóżka. Wyszedłem z pokoju, wytężając słuch, aby wywnioskować skąd pochodzi dźwięk. Otworzyłem znajdujące się naprzeciwko mojej osoby drzwi, wchodząc do środka. Podszedłem do dosyć obszernego łóżka, kucając przy stronie, na której znajdowała się osoba powodująca moją pobudkę.
- Co się stało? - spytałem niemrawo. Pociągnęła nosem, zakrywając twarz poduszką. 
- Powiedz. - pokręciła przecząco głową, odwracając się tyłem do mnie. 
- Dlaczego nie? Chcę jakoś pomóc. Znać powód, dla którego płaczesz. Daj mi się wykazać. - powiedziałem, kładąc rękę na jej ramieniu. 
- Przecież cię to w ogóle nie obchodzi. Pytasz, bo chcesz być miły. Nie musisz się mną męczyć, idź spać. - załkała.
- Nie. Jeśli już wstałem, pofatygowałem się, aby tu dotrzeć aż z pokoju naprzeciwko, to mi powiedz. Może jakoś zadziałam. - odwróciła się z powrotem w moją stronę, spoglądając spod poduszki. 
Miała zaczerwienione oczy, lekko podpuchnięte. Na szafce nocnej, znajdującej się obok, leżała paczka chusteczek higienicznych, do połowy zużyta. Większość z nich leżała zasmarkana na podłodze wokół łóżka, niektóre na nim, a inne gdzieś porozkładane na górnej powłoce szafki. 
- Okay, powiem ci, - wychyliła się, sięgając po następną chusteczkę, a następnie opróżniając w nią nos. - ale musisz obiecać, że nie będziesz się śmiał, ani nikomu nie powiesz. 
Zaśmiałem się.
- Dobrze, obiecuję, nie będę się śmiał oraz nikomu nie powiem.
- To dlaczego właśnie to robisz? - spytała, odkładając poduszkę na bok.
- Ale co?
- Śmiejesz się.
- Po prostu nie rozumiem, dlaczego miałbym komuś opowiedzieć o powodzie twojego płaczu. W ogóle o tym, że płakałaś. Kogo by to obchodziło? - posmutniała lekko.
- No właśnie... Kogo... - szepnęła.
- Mogę się położyć obok ciebie? Będzie mi wygodniej słuchać stamtąd. 
Przytaknęła głową, przesuwając się o kilkadziesiąt centymetrów, robiąc mi miejsce. Wstałem, rozprostowując nogi. Pomimo tego, że nie kucałem w tym miejscu długo, bardzo mi ścierpły. Położyłem się w wyznaczonym przez dziewczynę miejscu, przykrywając tułów wraz z nogami pierzyną. 
- Więc? - uśmiechnąłem się delikatnie, próbując ją jakoś uspokoić. Wciąż była roztrzęsiona oraz co chwilę pociągała nosem. 
- Nikt mnie nie kocha. - zaczęła. Na początku nie rozumiałem sensu wypowiedzianego przez Alex zdania. Jak nikt mógł jej nie kochać? Przecież praktycznie każdy marzyłby o takim dziecku jak ona. Bardzo dobrze ułożona, z wzorową frekwencją, posłuszna, miła, sympatyczna. Nie można było jej nic zarzucić. Gdyby miała na myśli mnie, zgodziłbym się w stu procentach, ale kiedy mówiła o samej sobie? Według mnie nie miało to sensu. - Przynajmniej tak mi się wydaje. Kiedy przebywałam w domu, rodzice nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi. Wciąż liczyła się dla nich tylko praca, więcej pieniędzy. Nie dziecko, jedyne jakie im zostało. Po śmierci mojego brata nie obchodziło ich to, co czułam. Oni byli najważniejsi. Ich uczucia, nie moje. Sądzili, że nic nie wiem o bólu, utracie kogoś bardzo bliskiego, w ich przypadku dziecka. Przecież on był moim bratem, czy to nie jest jedna z najbliższych osób w rodzinie? Nawet nie przejęli się moim porwaniem. Nic, kompletnie. Jest to im na rękę. Jedna osoba mniej do wykarmienia. Reszta rodziny wcale nie jest lepsza. Składa się głównie z zadufanych w sobie tęgich ciotek i wujków, którym tak jak moim rodzicom pieniądze poprzewracały w głowie. Została mi tylko Cocoa, którą dostałam na urodziny, aby nie zawracać głowy rodzicom po śmierci brata. Podobno miała zająć jego miejsce. Żałosne. Nie mam znajomych. Pomimo tego, że wiele osób chciało się ze mną zapoznać, ja nie chciałam. Bałam się. Wciąż się boję. Boję się zawierać nowe znajomości, boję się odrzucenia. Że nie będę pasować w danej grupie i mnie wyrzucą. Jestem typem samotnej osoby. 
- Nie mów tak. Na pewno tak nie jest.  Może nie umieją ci tego okazywać? - spytałem, przerywając jej wypowiedź. 
- Ty sobie żartujesz? Wiesz przecież jak zareagowali po moim telefonie. Jestem tylko bezwartościowym śmieciem w ich oczach. - rozpłakała się ponownie.
- Przytul się.
- Co?
- Chodź, przytul się do mnie. Może będzie ci lepiej. - rozłożyłem ręce, po chwili czując ciepło drugiego człowieka przy piersi. Gładziłem ręką jej plecy, zataczając delikatnie kółka. W końcu się uspokoiła, kontynuując wypowiedź.
- Nikomu nie jestem potrzebna. Nie mam pojęcia dlaczego wciąż mnie tu trzymasz, przecież sam mówiłeś, że chcesz się mnie jak najszybciej pozbyć. Że chcesz mnie zabić. - wytarła ręką łzy. Westchnąłem. 
- Bo tak jest. Najpierw twój ojciec musi mi zapłacić, potem coś z tobą zrobię. - odparłem. 
- Och... - mruknęła. 
Zapadła chwilowa cisza. Słyszałem ciche mruczenie śpiącej Cocoa, które leżała na legowisku przy ścianie w pokoju. 
- Harry?
- Co? - spytałem.
- Kończy się przerwa jesienna w szkole i będę musiała do niej wrócić... - rzekła.
- Nie ma mowy. 
- Dlaczego?
- Jesteś na pierwszym roku studiów, tak? - kiwnęła twierdząco głową. - No właśnie. Nie musisz dalej kontynuować swojej edukacji, przynajmniej nie w tej chwili. 
- Ale-
- Nie ma żadnego ale, powiedziałem coś. Jak się zacznie wyślę kogoś, aby powiedział, że dalej nie będziesz się tam uczyć i tyle. 
- Rujnujesz mi życie.
- Od tego właśnie jestem, skarbie. To wszystko co chciałaś mi powiedzieć?
- Tak. - mruknęła niewyraźnie. 
- W takim razie idę się w końcu wyspać. Późnym popołudniem będę musiał opuścić ten budynek i udać się w pewne miejsce, dlatego będziesz musiała zostać sama.- zauważyłem mały błysk w jej oku. -Dlatego właśnie jestem tak dobrym człowiekiem i postanowiłem, iż nie pozwolę ci zostać samej. Przyjedzie do ciebie Louis i odpowiednio się tobą zajmie. - spojrzałem na nią, była bardzo niezadowolona. - A teraz dobranoc. 
Wstałem, udając się z powrotem do mojego łóżka.

Alex's POV

Czym jest dobro i zło? Czy mogą być one połączone razem w zgodzie? Od pewnego czasu tylko te pytania krążą mi po głowie. 

Dobro - dla mnie jest to chęć pomocy, wiara, miłość, zaufanie, niechęć do grzechu. Niektórzy za dobro uważają harmonię, zgodę. Inni w określeniu dobra widzą tylko i wyłącznie Boga. 

Zło - chęć siania postrachu, wyrządzenie krzywdy, kłamstwa, obrzydzenie do dobrych uczynków. Ludzie źli twierdzą, iż jest to wyzwolenie. Inni natomiast, że zło jest jedynie wytworem wyobraźni ludzi ślepo wierzących w szatana, diabła. 

Zło i dobro to są podstawy pojęć etycznych. Różnią się tym, że dobro jest to, a raczej są decyzje, czy też poczynania ludzkie, które są uznane przez społeczeństwo za odpowiednie, a zło natomiast jest to zupełna odwrotność. Są to decyzje, które nie są akceptowane przez większość ludzi.

Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że dobro i zło mogą czaić się w jednym organizmie? W zgodnym, ale za razem zdradzieckim układzie tkanek? Szczerze? Ja nie. Aż do tego momentu.
Harry był idealnym przykładem takiej osoby. 

Harry's POV

Po upewnieniu się, że Tomlinson został z Alex wyruszyłem w wyznaczone przez Luke'a miejsce. Przez całą drogę moje ciało wypełniała niepewność, która nie dawała mi spokoju. Niepewność ta dotyczyła konsekwencji, jakie mogły mnie czekać po dotarciu do celu. Luke był nieprzewidywalny, nigdy nie wiadomo było, co może wytworzyć w tym swoim szatańskim mózgu.
Na samą myśl o spotkaniu z nim robiło mi się niedobrze. Nienawidziłem jego osoby, chciałem być jak najdalej od niego. Niestety nie mogłem. Przez popełniony jeden, głupi błąd. Od tamtego czasu przez ostatnie kilka lat prześladował mnie swoim istnieniem. 
Na moje nieszczęście po dwudziestu minutach jazdy dotarłem na miejsce. Zaparkowałem po drugiej stronie ulicy, na której znajdowały się opuszczone fabryki. Zgasiłem silnik, spoglądając na zegarek. Pozostawały mi trzy minuty do godziny spotkania. Wysiadłem z auta, naciskając na kluczyku na przycisk blokady. Schowałem go do tylnej kieszeni, w której również trzymałem pistolet, tak na wszelki wypadek. Wszedłem do pomieszczenia, trzęsąc się z zimna. Było tam lodowato. Udałem się w głąb budynku, obserwując bacznie przestrzeń wokół mnie. 
- Jak ty to robisz, że zawsze jesteś punktualny? - usłyszałem głos za mną. Odwróciłem się, spotykając się z zimnym spojrzeniem Hemmings'a. Opierał się o najbliższą ścianę, rozglądając się na wszystkie strony. 
- Ładnie tu. - przejechałem wzrokiem wzdłuż obszaru, rozłożonego przede mną, krzywiąc się. Nie było tu ładnie, wręcz przeciwnie, bardzo ohydnie.
- Podoba mi się to miejsce. Więc postanowiłem, że cię tu zabiję. - spojrzałem na niego. - Ale nie martw się, jeszcze nie teraz. Byłoby za wcześnie. 
- Po co chciałeś się spotkać? - spytałem.
- Jesteś bardzo niezdecydowanym człowiekiem, Styles. Raz mówisz, że dziewczyna nic dla ciebie nie znaczy, a potem ją całujesz. Zdecyduj się czasem, przemyśl to, co mówisz. 
- Nie całowaliśmy się. - zaprzeczyłem.
- Wiem. Ja wszystko wiem, szczególnie to, co dzieje się w twoim życiu. Uwierz mi, drugiego takiego stalkera nie znajdziesz. - odparł, ruszając powoli w moją stronę. 
Zaśmiałem się pusto. Mój śmiech obił się echem o ściany w pustym budynku.
- Dobrze wiedzieć.
- Stwierdziłem również, że masz za dobrze w życiu. Dlatego postanowiłem, iż zamierzam odebrać ci osobę, na której ci zależy. Bardzo. 
- Już to raz zrobiłeś. 
- Widocznie nie bolało cię to tak mocno, skoro chcę zrobić to znów. 
- Na nikim mi nie zależy.
- Jak na razie... Zobaczysz, znajdziesz taką osobę, tylko teraz o tym nie wiesz.
- Dlaczego mi to mówisz?-spytałem zdruzgotany.
- Żeby cię trochę postraszyć. Lubię to robić. Chciałbym również zapoznać się z twoją nową koleżanką. Alex, nieprawdaż? - spojrzał na mnie swoim psychicznym spojrzeniem. 
- Nie waż się.
- Dlaczego? Przecież nic dla ciebie nie znaczy...
- Bo tak jest. Po prostu zostaw ją w spokoju.
- Czy ty słyszysz co mówisz?-pokręcił głową, zaczynając chodzić wokół mnie. -Poza tym, nie pytam cię o zdanie. Ja ci tylko oznajmiam. 
Usłyszałem ciche piknięcie. 
- Oj, czas na nasze ważne spotkanie się skończył. Do zobaczenia wkrótce.- wyszedł z budynku, zostawiając mnie samego. 
Myliłem się, to on jest najgorszą osobą jaką znam.
*
Wchodząc do domu zastała mnie niespokojna cisza. 
- Louis?! Alex?! - krzyknąłem. Nikt nie odpowiedział. Rozejrzałem się wokół siebie. Nie było śladu bo ubraniu, które zostawił Tomlinson, kiedy wychodziłem. Zaniepokoiłem się.
Zdjąłem buty, udając się do kuchni, szukając w niej jakiejkolwiek żywej duszy. Pusto. W salonie również nikogo nie znalazłem. Przeszukałem cały parter. Nic. Udałem się na piętro. Nie było nikogo w żadnej z sypialni. Wychodząc z jednej usłyszałem odgłos cichego kapania, dochodzący, jak sądziłem, z łazienki. Wszedłem do pomieszczenia, w pierwszej chwili zamierając. Podbiegłem do wanny, zakręcając niedokręcony kran i wyciągając z lodowatej wody kompletnie zmarzniętą, bladą jak trup Alex. W prędkości światła zaniosłem ją do sypialni, kładąc ostrożnie na łóżko. Nie wiedziałem co zrobić. Złapałem się za głowę, opierając czołem o szafę. Podszedłem do nieprzytomnej dziewczyny, przykładając roztrzęsione ręce do jej szyi, aby sprawdzić puls. Zacząłem jeszcze bardziej panikować, nie wyczuwając go. 
- Gdzie do kurwy jest Louis? - wrzasnąłem.
 
*
Dziękuję za 10K wyświetleń w ciągu 3 miesięcy, jak ja się cieszę jejuu. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Wiem, wszystko jest pogmatfane.
Błagam, niech każdy kto to przeczyta skomentuje. Prooooooszę, to dla mnie very very very ważne.

25 komentarzy:

  1. OMG ale akcja o kurde HARRY POŁOZYŁ SIĘ OBOK ALEX W ŁÓŻKU OMG XD

    OdpowiedzUsuń
  2. I on ja tak nago wyciągnąl XD ciekawe co bedzie dalej ... Popracuj trochę nad ortografia a bedzie naprawdę rewelacyjnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku. Cudowny rozdział *-* Czekam na next. Życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. . Czekam na nastepny ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba jak najlepszy do tej pory! oby kolejne byly tak samo dobre jak ten, czekam na nastepny x

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieje sie:D. Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :) kiedy przeczytałam że Harry usłyszał odgłosy z łazienki pomyślałam że Alex i Lou .....no wiesz o co mi chodzi xD - DynaHope1DEF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha szczerze to mi też się tak na początku skojarzyło xD

      Usuń
  10. Omg lezeli razem w lozku *_* Rozdzial, genialny, piekny, cudowny zreszta jak zawsze :)
    P.S Czekam na male bobaski xd

    OdpowiedzUsuń
  11. O KOCHAM @! Jezu, chce już nekst <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Harry zależy tylko tak mówi .

    OdpowiedzUsuń
  13. no
    tego to sie nie spodziewalam.. jestem w szoku... Harremu zaczyna
    zalezec i to go martwi... Alex przezyje... musi zyc.. nie moge sie
    doczekac nastepnego rozdzialu /@ILoveR5AndRoss xxx

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajny rozdział ! Czemu skończyło się w takim miejscu !!!!! Szybko napisz następny !!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie,łóżko,wanna,interesujące,Alex się naćpała czy utopiła?haha czekam na kolejny rozdział i dużo dużo akcji
    Ps Lukey to słodki świr
    ily xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Na początku takie asdfghfdsdfg przytulili, a potem Aleeeeex nieeee
    Niesamowity. Nie mogę się doczekać następnego
    @megatightening

    OdpowiedzUsuń
  17. No i gdzie ten louis polazł ? oj nie ładnie lou ;) rozdział świetny mam nadzieje że na kolejny rozdział pojawi sie szybciej niż ten !! :***
    Nie wiem co ja bym zrobiła gdybym nie znalazła tego wspaniałego bloga !!! Kiedy kolejne cudo ? :***

    OdpowiedzUsuń
  18. Jejciu przepraszam cię, że dopiero teraz komentuję, ale wiesz, szkoła jest okropna, zżera cały mój wolny czas(oczywiście, nadal nie mam nic zrobione, a jeszcze jutro mam dwa sprawdziany, suuupii, yeeeey, wyczujcie sarkazm).
    Harry tutaj wygrał cały rozdział! Serio! To na początku powaliło mnie na łopatki. Później psychiczny Luke, który mnie przeraża. Co to było za piknięcie? Bomba czy jakiś nadajnik mu przyczepił? Wtf?
    No i... ehkem, co to miało być? Gdzie sie podział Louis? Czemu Alex(zapamiętałam imię, hahahah, widzisz, jestem genialna!) leżała w lodowatej wodzie? Czyżby próba samobójcza po nocnych rozmyślaniach? Eww niee, na pewno nie, ale Louis pieprzony cholera Tomlinson, gdzie był ten idiota?!
    Czekam na następny. Jhfrghuruigrrg
    @luvmydonuts

    OdpowiedzUsuń
  19. BARDZO PODOBA MI SIĘ OSOBA HARREGO W TYM FF :) SUPER SIĘ CZYTA I WGL CZEKAM CIĄGLE NA WIĘCEJ. WIESZ CO? MOŻE ZACZNIJ PISAĆ CZĘŚCIEJ :( NIE LUBIĘ CZEKAĆ TYGODNIA DO KOLEJNEGO ROZDZIAŁU, BO SĄ FAJNE :3 POZDRAWIAM, @mydreamsisjerry

    OdpowiedzUsuń
  20. uwielbaim twoje ff! twoja fabuła jest inna od takich typowych

    OdpowiedzUsuń
  21. Kurwa ale emocje!! Mam nadzieję, że nic jej się nie stało ;o
    Gdzie do chuja polazł Lou? Harry jaki miły z tym, że chciał jej wysłuchać ale potem powiedział, że jej coś zrobi :(
    Luke jaki bad boy chce odebrać Harry'emu coś dla niego najważniejszego i myślę, że to będzie Alex uhuhu będzie się działo
    Rozdział jak narazie najfajniejszy i oby tak dalej misiu :)
    Czekam na nowy Ily <3
    @livehappi

    OdpowiedzUsuń
  22. O FUCK! myślałam ze zaraz jebnę czytając to! Nic nie jest pogmatwane, ale wręcz zajebiste! Zaczelo się wszystko składać! Gdy Harry dowiedział się że któryś z jego przyjacieli go "zdradza" od razu wiedziałam ze to Louis gdy nie pojawił się na ich wspólnym spotkaniu..
    Co teraz będzie z Alex? Harrego panika jest bezcenna, ale wcale mu się nie dziwie!
    Czy Alex żyje!? Na pewnk! Już sama mogę sobie odpowiedzieć bo przecież to jeszcze nie koniec ff! Idę czytać szybko kolejny rozdział!
    Kocham! <3

    OdpowiedzUsuń